Ten blog jest o WYSPIE. WYSPIE, na której sobie mieszkamy. WYSPIE fascynującej, pięknej i niesamowitej. WYSPIE, na której znajwiska wymykają się jakiejkolwiek wiedzy, nauce i zdrowemu rozsądkowi...

Odgrzewany kotlet 5

Wpis z mojego starego bloga, gdy jeszcze mieszkaliśmy w Warrington. 
Moda? Uroda? Co to takiego?
wtorek, 2 czerwca 2009

Mąż mi się dzisiaj zbiesił od rana. Podwoził mnie przed pracą do Danieli, stojąc w korku wypatrzył jakąś babeczkę i się zbulwersował. Urągał potem pod adresem Wyspiarek, a ja siedziałam cichutko, bo byłam w szoku. Mój chłop jest z tych ludzi, których nie obchodzi cudza aparycja. Wie, że uroda to sprawa umowna, a poza tym rzadko kiedy mamy wpływ na swój wygląd zewnętrzny. Szanuje też odmienne poglądy i nigdy nikomu nie grzebie paluchem w życiu osobistym. Tymczasem dzisiaj coś w nim pękło. 'Jak głupim trzeba być, żeby przy wadze 120 kilo nosić baletki, getry i koronkę na świeczkę komunijną*!' - krzyczał. 'Czy te baby nie wiedzą, że nawet najszczuplejsza kobieta ubrana w worek wygląda jak ubrana w worek?!'. 'Czy one nie mają lustra?'. 'Powiedz mi' - tu uznał za słuszne zasięgnąć mojej opinii - 'dlaczego w Polsce kobiety wyglądają estetycznie, a tutaj jak karampuki?'.

Hmm, nie miałam odpowiedzi na to pytanie. Sama odkąd tu żyję, zastanawiam się, co to jest moda i czy ma ona służyć ludziom, czy wręcz przeciwnie. Z obserwacji wysnułam wniosek, że istotą wybierania ciuchów nie jest tutaj chęć podkreślenia atutów i ukrycia ewentualnych mankamentów urody, a fakt, że któryś 'celebryt' wyskoczył w podobnym ciuszku w niedzielnym tokszoł. Ogromne kobiety noszą tu ciuchy wyglądające nieźle co najwyżej na dziesięcioletnich uczennicach. Letnie bluzki i kiecki są ciężkie od cekinów i prawie-że-diamentów, podobnie obuwie. Buty kupuje się bo: 1. ładnie wyglądają i nieważne, że się nie umie chodzić na obcasie 15 cm, 2. są modne, 3. łatwo je (klapki, balerinki) wsunąć na stopy i nie trzeba się schylać, a to problem przy 120 kilo żywej wagi. Stąd na przykład babeczka w balerinkach w środku grudnia jest widokiem oczywistym, a jej koleżanka w tym czasie nosi rozczłapane i zdeformowane walonki z futrem wewnątrz i na zewnątrz do tiulowej tuniki w kwiaty. Typowym widokiem jest wystająca z ogrooooomnych spodni, jadowicie-różowa proca ze stringów. Heh, moje BMI plasuje mnie wśród osób z początkiem otyłości, tymczasem nieraz byłam celem spojrzeń pełnych aprobaty, gwizdów i klaksonów samochodowych. Zyskałam na urodzie, wystarczyło przemieścić się o niecałe 2 tysiące kilometrów... A dzisiaj akurat obserwowałam zagęszczenie kobiet o słowiańskiej urodzie (grupa pracownic magazynu Marks&Spencer, głównie Słowaczki, Czeszki i Polki, jedynie kilka Brytyjek) i reakcje przechodzących facetów. Tego się nie da opisać, to trzeba zobaczyć!

Na zdjęciu babeczka w typowym, brytyjskim, letnim (temperatura jakieś 35*C) obuwiu:Tutaj jeszcze typowe obrazki z piątkowego wieczoru gdziekolwiek w Wielkiej Brytanii (zdjęcia Macieja Dakowicza): I integracyjne zdjęcie polsko-słowackie przy angielskim piwie:Notka była o kobietach, bo Kuba zaczął, ale właściwie to, co napisałam, dotyczy obu płci. Babeczki nie robią na mnie takiego wrażenia, jak na Kubie czy Mieszczyku. Bardziej wstrząsa mną widok facecika metr sześćdziesiąt z wielkim brzuchem, ubranego w pulower w żółto-różowo-zielone poprzeczne pasy...

*Ta 'koronka na świeczkę komunijną' to taka kusa spódniczka z tiulu, trochę podobna do świeczkowej ozdoby.

Brak komentarzy: