Ten blog jest o WYSPIE. WYSPIE, na której sobie mieszkamy. WYSPIE fascynującej, pięknej i niesamowitej. WYSPIE, na której znajwiska wymykają się jakiejkolwiek wiedzy, nauce i zdrowemu rozsądkowi...

5 kwietnia 2013

Obejrzyjmy sobie film

Piątek wieczór. Czas się nieco zrelaksować po ciężkim tygodniu pracy w branży IT...

Jakieś pomysły? Oczywiście! Obejrzmy sobie FILM. Ale to nie może być taki bylejaki film, jakś totalny chłam w stylu batmana, spidermana czy innego transformersa (naprawdę nie kumam co może być ciekawego w kimś latającym tu i ówdzie w za ciasnych kalesonach i czapce kretyna na głowie). Trzeba znaleźć coś ciekawego.

Moja zwykła procedura to zawitanie na Filmweb i skorzystanie ze świetnej bazy filmów portalu. Zawsze coś sobie można tam znaleźć. Ja generalnie mam dwie proste zasady szukając czegoś do obejrzenia: 1) nie zapuszczam się poniżej - powiedzmy - 1990 roku, 2) nie dotykam filmów mających ocenę niższą niż - powiedzmy - 6.5 (skala Filmwebu to 0.0 do 10.0). Z reguły te kryteria działają i można coś lepszego lub gorszego obejrzeć. Czasami bardzo gorszego.

Dzisiaj jednak zadałem sobie pytanie - a co jeżeli nieco zmienić kryteria według których szukamy filmów? Co jeżeli próbować znaleźć filmy z NAJMNIEJSZĄ oceną?

Cóż, wyniki tego wyszukiwania przeszły moje najśmielsze oczekiwanie. Jak już podniosłem się z podłogi z bolącym od śmiechu żołądkiem i załzawionymi oczami, postanowiłem najlepsze propozycje wypisać tutaj. W nadziei, że każdy sobie znajdzie coś dla siebie. Zaznaczam, że żadnego z tych filmów nie widziałem, ale nie do końca jestem przekonany, że chciałbym. Ani byłbym w stanie. Ani przeżyłbym taki eksperyment.
Kolejność "dzieł" przypadkowa; informacje na temat filmów zostały zaczerpnięte z Filmwebu lub Wikipedii. Podaję również ocenę portalu (proszę pamiętać, moja DOLNA granica to 6.5). Sześć najlepszych propozycji opisałem dokładniej (naprawdę sobie na to zasłużyły), co do reszty - podaję tylko tytuły, które i tak rozpalają do czerwoności, zwijają asfalt i spuszczają wodę pod górę.

No to jedziemy

W 2010 roku przedstawiono film "Mega pirania", w którym "Zmutowany szczep olbrzymich i dzikich piranii ucieka z Amazonii. Kierując się na Florydę, pożera wszystko, co napotka na swej drodze.". Użytkownicy portalu zdecydowali się dać mu ocenę 2.0.

Zdecydowanie najlepszy tytuł roku 2010 (co za sezon) ma film "Megarekin kontra krokozaurus". Fabuła rzuca na kolana: "Ogromny prehistoryczny rekin przeżył i nadal zagraża każdemu, kto zbliży się do wody. Jednak tym razem niebezpieczeństwo zagraża nie tylko na morzu, ale również na lądzie, bo oto w Afryce przebudził się prehistoryczny półkilometrowy krokodyl.". Ocena: 2.1

Absolutny hicior - budżet 1 milion dolarów - to film z 2009 roku pod tytułem "Mordercze mrówki". Akcja filmu wgniata w fotel i praży kukurydzę bez ognia: "Naukowa wyprawa przeradza się w prawdziwe piekło, gdy na drodze ekipy owadologów staje 200-milionowa armia krwiożerczych mrówek.". Aga skwitowała to stwierdzeniem: "no to wypadło po pół centa na mrówkę". Ocena 2.2 (idziemy w górę).

Ten film sprowadził mnie do parteru. Świeżusieńka propozycja (2012 rok) pt. "Dwugłowy rekin atakuje" nadaje się tylko dla widzów o mocnych nerwach: "Edukacyjny rejs, w który wybrał się profesor (...) wraz ze swoimi studentami kończy się tragicznie, gdy statek zostaje zaatakowany przez dwugłowego rekina i zaczyna nabierać wody.". Ocena: 2.2.

Opis fabuły następnego hitu z 2007 roku wydaje się całkiem zwyczajny: "(...) przybysze z kosmosu, olbrzymie roboty, zaatakowali Ziemię, w ciągu kilku godzin unicestwiając dziewięćdziesiąt procent ludzkiej populacji. (...) Po kilkuset latach ciemiężenia niewielka grupa śmiałków postanawia stawić czoła kosmitom." ale rozwalił mnie pomysł na tytuł: "Transmorphers". Brzmi znajomo? Eeee, przypadek. Ocena bardzo wysoka: 2.3.

Ostatni z wielkiej szóstki to film nieco ambitniejszy - historyczny. Nosi klasyczny tytuł "Starcie w przestworzach", ale jego fabuła ryje czachę. Nie wiem dlaczego film nie zdobył oskarda w 2008 roku - jest to jakieś niesamowite przeoczenie. Posłuchajcie: "W trakcie II wojny światowej pewien amerykański oficer, dowodzący grupą pilotek, musi wykonać ważną misję - dostarczyć tajną broń na jedną z wysp położonych na Pacyfiku. W trakcie podróży napotykają na śmiertelnie niebezpieczną burzę, z której udaje im się ujść bez szwanku. Po dotarciu do celu przyjdzie im zmierzyć się nie tylko z oddziałem japońskich żołnierzy, ale także z wrogimi prehistorycznymi pterodaktylami". Po prostu odlot. Tajna broń, japońscy żołnierze i śmiertelnie niebezpieczna burza to pikuś. Zdecydowanie ambitniej prezentują się prehistoryczne pterodaktyle, ale i one wymiękają w starciu z grupą ... pilotek. Ocena odwzorowuje skok jakościowy: 2.5.

I tak mógłbym bez końca. Ale niech Wasza wyobraźnia prowadzi Was przez ten raj dla kinomana, ambrozję koneserów małego ekranu, spełnienie marzenia każdego fana nowoczesnej kinematografii.

Proszę:

Dobra, dość... Idę coś obejrzeć. Może to: